Zawartość tej strony wymaga nowszej wersji programu Adobe Flash Player.

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash

Drozdowicz Kazimiera Waleria

Pedagog, psycholog

Przeszłość zachowana w pamięci jest częścią teraźniejszości.
Tadeusz Kotarbiński

DOM RODZINNY

Dziadek Walery Korczak-Daleszyński był uczestnikiem powstania styczniowego. Szczęśliwie przeżył. Po zakończeniu powstania wraz z żoną Dorotą z domu Skrzydlewską – babcią pani Kazimiery – nadal walczyli o polskość, prowadząc w swoim domu w latach 1878 – 1919 prywatną tajną szkołę polską. W niej, jako czynni członkowie organizacji społeczno-oświatowej „Macierz”, realizowali porozbiorowe hasło „Praca dla Polski od podstaw". Była to zatem rodzina aktywnie uczestnicząca w działalności tajnych struktur podtrzymujących patriotyzm i świadomość przynależności do historii, mowy, kultury narodu polskiego w okresie zaborów.

W atmosferze takiej rodzinnej postawy wychowywała się matka pani Kazimiery – Weronika Korczak-Daleszyńka, która w prowadzonych pamiętnikach spisała wspomnienia swego ojca, matki i swoje, zachowując istotne informacje dotyczące m.in. treści nauczania i programów tajnych kursów oraz własne refleksje.

Przekazała je swoim córkom; do dziś są w posiadaniu Rodziny. Wraz z pamiętnikami przekazała córkom wartości i postawy wyniesione z domu rodzinnego.

DZIECIŃSTWO

Rodzice pani Kazimiery, Weronika i Ignacy Ludwiczak, mieszkali w Rawiczu, miasteczku graniczącym z ówczesną Rzeszą Niemiecką, gdzie ojciec był komisarzem celnym w Urzędzie Ceł. Tam też upłynęło dzieciństwo Kazimiery Walerii urodzonej 11 lutego 1920 roku w Poznaniu oraz jej młodszych sióstr, Marii i Zofii.

W Rawiczu w 1926 roku mała Kazia rozpoczęła 4-letnią naukę w szkole podstawowej, tzw. ćwiczeniówce, przy Seminarium Nauczycielskim, którą później kontynuowała w gimnazjum. Od dziecięcych lat przejawiała zamiłowanie do zawodu nauczycielskiego, zatem przy wyborze dalszej drogi edukacji nie miała wątpliwości i w 1937 roku rozpoczęła przygotowanie do wymarzonego zawodu w Liceum Pedagogicznym w Lesznie Wielkopolskim. Ukończyła II klasę liceum w czerwcu 1939 roku. Dalszą edukację przerwała wojna.

Już w sierpniu 1939 roku narastał niepokój i poczucie zagrożenia związane z agresywną polityką Rzeszy wobec Polski. Kazimiera wraz z dwoma młodszymi siostrami została przywieziona przez rodziców do bliskich krewnych mieszkających w Kruszwicy. Tam, zgodnie z zaleceniami Polskiego Czerwonego Krzyża i Ligi Ochrony Przeciwlotniczej i Przeciwgazowej(LOPP), włączyła się w działania grup młodzieżowych przygotowujących szarpie, zestawy opatrunkowe i inne na wypadek wojny.

CZAS WOJNY I OKUPACJI

Na wieść o wybuchu wojny do Kruszwicy przyjechali rodzice Kazi i jej sióstr. Od 3 września rodzina rozpoczęła tułaczkę uciekinierów od miejscowości Lachmirowice przez Lipie Góry pod Kołem, Kłodawę, Ostałów, Krośniewice. Ponad tydzień trwała koszmarna wędrówka, najpierw pociągiem ewakuacyjnym, a po jego zbombardowaniu różnie: pieszo, wozem drabiniastym, tzw. okazją.

Każdego dnia rodzinie Ludwiczaków i setkom innych uciekinierów towarzyszyły niemieckie naloty bombowe, strzały armatnie, przed którymi ukrywano się w przydrożnych, opuszczonych domostwach, w lasach i sadach. W okolicach Ostrowa znaleziono opustoszały i częściowo rozgrabiony dworek, oddalony ok. 500 m od głównej szosy. Tam Ludwiczakowie wraz z kilkoma innymi rodzinami zatrzymali się, aby odetchnąć, umyć się, przespać pod dachem, nabrać sił.

Do 16 września trwały naloty i walki. Wczesnym rankiem tułacze zaszywali się w sadach i w lasach. Wieczorem, kiedy cichły odgłosy walk, wracali do dworku na noclegowanie. Od 16 września rozpoczął się masowy powrót bezdomnych uciekinierów. „Mieszkańcy” dworku, wśród nich i młoda Kazimiera, dyżurowali przy szosie, aby przyjąć ewentualnych znajomych lub bardzo słabych ludzi i zaprowadzić ich do dworku, gdzie starsi opatrywali rany, dokarmiali, udzielali niezbędnej pomocy. 24 września 1939 roku rodzina Ludwiczaków wraz z dwoma innymi rodzinami, zdobywszy solidny wóz i parę koni, postanowiła wrócić do krewnych w Kruszwicy. 4 października Ignacy Ludwiczak wrócił z Kruszwicy do Rawicza rowerem, a po tygodniu – 10 października – kiedy uruchomiono połączenia kolejowe, wróciła też do rodzinnego domu Kazimiera wraz z matką i młodszymi siostrami.

OKUPACYJNA RZECZYWISTOŚĆ

Rodzinny dom w Rawiczu ocalał. Państwo Ludwiczakowie z córkami mieli gdzie zamieszkać, choć zupełnie zmieniła się ich sytuacja materialna. Jak większość polskich rodzin żyli w niepewności jutra.

Szkoły były nieczynne, ale zawsze aktywna Kazimiera odnowiła kontakty z koleżankami z Liceum Pedagogicznego i wspólnie, domowymi sposobami rozpoczęły wykonywać pomoce dydaktyczne dla dzieci z klas początkowych : ilustracje do bajek, historyjki obrazkowe, „liczmany”. Robiły to z nadzieją, że wkrótce wykorzystają te pomoce w pracy zawodowej, do której przygotowywały się w liceum.

Tymczasem w styczniu 1940 roku ukazało się zarządzenie władz okupacyjnych o kierowaniu młodzieży w wieku od 16 lat na przymusowe roboty do Rzeszy. Kazimiera, jako najstarsza z rodzeństwa (miała wówczas 20 lat), podlegała temu zarządzeniu. Aby uniknąć takiej restrykcji, skorzystała z zaproszenia mieszkającej w Warszawie ciotki, siostry matki i na tej podstawie otrzymała zgodę władz niemieckich na wyjazd, z zastrzeżeniem, że będzie to wyjazd na stałe, bez możliwości powrotu.

POBYT W WARSZAWIE

W lutym 1940 roku Kazimiera znalazła się w Warszawie. Zamieszkała u krewnych w dzielnicy Mokotów, nie mając dokumentu stałego zamieszkania. Gorączkowo szukała jakiejkolwiek posady, możliwości zarobkowania i samodzielnego utrzymania się. Atutem okazało się świadectwo ukończenia II klasy Liceum Pedagogicznego. Na jego podstawie otrzymała propozycję pracy w charakterze nauczycielki sześciorga dzieci z zadaniem przygotowania ich do egzaminu do klasy II i III szkoły powszechnej. Było to prywatne, ściśle tajne nauczanie odbywające się w mieszkaniu pani Jadwigi Strzałeckiej przy ul. Towiańskiego 6/2.

Dojeżdżała na zajęcia z Mokotowa na Żoliborz, ale wobec nasilonych represji, łapanek, rewizji, pracodawczyni zaproponowała, aby młoda nauczycielka zamieszkała w jej domu. W ten sposób Kazimiera na cały czas swego pobytu w Warszawie związała swój los z samotną panią Jadwigą i jej dwójką dzieci. Zaoferowane miejsce w pokoiku 3-izbowego mieszkania, skromne codzienne utrzymanie i pensję miesięczną w wysokości 25 złotych (w tym czasie para butów kosztowała 60 złotych) przyjęła z wdzięcznością. W zamian prowadziła tajną naukę dzieci i pomagała we wszystkich czynnościach związanych z prowadzeniem domu. Powoli, otoczona serdeczną troską, stawała się prawie członkinią rodziny. Po zbombardowaniu Żoliborza wraz z Jadwigą i jej dziećmi zamieszkała przy ul. Świętojerskiej (Stare Miasto) u rodziców pani Jadwigi. Mimo nadarzającej się później okazji pracy na dużo lepszych warunkach bytowych i płacowych, nigdy nie opuściła tej rodziny – dzieliła z nimi trudne okupacyjne losy, wspierając samotną matkę pomocą w pracach domowych, w nauczaniu i opiece nad dziećmi.

W czasie całego pobytu w Warszawie utrzymywała jednak systematyczny kontakt z mieszkającą w stolicy rodziną ze strony swojej mamy, zwłaszcza z kuzynami – żołnierzami AK. Brała udział w podziemnych promocjach oficerskich, odbywających się także w obecności generała Tadeusza Bora-Komorowskiego. Zapewniała, zgodnie z przydzielonymi jej przez podziemie obowiązkami, oprawę muzyczną tych uroczystości, grając na pianinie lub akordeonie.

TAJNE NAUCZNIE

Pracę z dziećmi u Jadwigi Strzałeckiej, Kazimiera oparła na wiadomościach teoretycznych i praktycznych wyniesionych z 2-letniej nauki w Liceum Pedagogicznym i na własnej niezawodnej, a twórczej intuicji. Brakowało jej jednak formalnego potwierdzenia umiejętności dydaktycznych.

W tym celu Kazimiera skontaktowała się z najbliższą szkołą – była to powszechna szkoła i gimnazjum prowadzone przed wojną przez Siostry Zmartwychwstanki, a od 1940 roku zamieniona na świetlicę Rady Głównej Opiekuńczej (RGO). Ta społeczna organizacja, tolerowana przez okupantów, zajmowała się pomocą dla osieroconych dzieci i gorzej sytuowanych osób i rodzin, ale poza formalnymi zadaniami była tam prowadzona bardzo intensywna, dobrze zakonspirowana tajna oświata, nie tylko z dziećmi i młodzieżą, ale także z kadrą nauczającą. Tam przystąpiła do eksternistycznego egzaminu, który potwierdził formalnie Jej umiejętności dydaktyczne, jednocześnie był także podstawą do prowadzenia systematycznego programu nauczania dzieci w ramach konspiracyjnych tajnych kompletów. Taki egzamin zdawała corocznie w latach 1940 – 1942, zawsze z bardzo dobrym rezultatem, a praktycznym potwierdzeniem jakości pracy dydaktycznej było przyprowadzenie dzieci z tajnych kompletów na egzaminy promujące ich do kolejnych klas nauki. Na takich zasadach Kazimiera Ludwiczak prowadziła konspiracyjne tajne nauczanie przez cały szkolny rok 1941 i 1942.

WŁASNE TAJNE DOKSZTAŁCANIE

W maju 1942 roku dotarła do Kazimiery nieznana Jej osoba i skontaktowała z dr Stefanią Mazurek – inicjatorką i dyrektorką Tajnego Pedagogium Ziem Zachodnich. Zaproponowaną możliwość zdobycia pełnych kwalifikacji w zawodzie nauczycielskim przyjęła z entuzjazmem. Do dydaktycznych obowiązków przybyły nowe, związane z własnym dokształcaniem w Pedagogium Ziem Zachodnich. Zajęcia i wykłady prowadzone były w mieszkaniach prywatnych w różnych punktach Warszawy, w godzinach popołudniowych do późnych godzin wieczornych, ale tak, by przed godziną policyjną słuchacze mogli wrócić do domów.

Był to najtrudniejszy okres pobytu Kazimiery w Warszawie. Codzienne domowe obowiązki łączyła z tajnym nauczaniem dzieci oraz z uczęszczaniem na wykłady, a późnym wieczorem i godzinami nocnymi uzupełniała własną wiedzę. Jednocześnie był to okres nasilonych represji – obławy i łapanki, bombardowania, rozstrzeliwania, Powstanie w Getcie Żydowskim i jego stłumienie, wywózki do obozów koncentracyjnych, coraz większe trudności aprowizacyjne. Mimo tych trudności 15 lipca 1943 roku Kazimiera Ludwiczak, w wieku 23 lat, po pomyślnie zdanych egzaminach ze wszystkich przedmiotów i zaliczeniu praktyki pedagogicznej (nadal u Sióstr Zmartwychwstanek w świetlicy RGO), zakończyła naukę w Tajnym Pedagogium Ziem Zachodnich i otrzymała zaświadczenie o pełnych kwalifikacjach nauczycielskich.

Pod koniec sierpnia 1943 dyrekcja tajnej Szkoły Sióstr Zmartwychwstanek, działająca nadal pod nazwą świetlicy RGO, zaproponowała Kazimierze Ludwiczak pracę w pełnym etacie, wyznaczając pobory w kwocie 500 zł i dodatkowo deputat na artykuły żywnościowe. Kazimiera poczuła się niemal głową rodziny, dzieląc się swoimi dochodami i uzupełniając zasoby żywnościowe. Nauczanie w szkole Sióstr było bardzo dobrze zakonspirowane, co pozwalało na realizowanie pełnego programu 4-letniej szkoły powszechnej według instrukcji opracowanej przez Departament Oświaty w Delegaturze Rządu na Kraj i w ścisłym porozumieniu z Tajną Organizacją Nauczycielską.

Rok szkolny 1943/44 był pierwszym rokiem zawodowej pracy Kazimiery, z pełnymi kwalifikacjami, i jednocześnie pierwszym rokiem własnego, dalszego kształcenia na poziomie wyższym w Tajnym Uniwersytecie Warszawskim na wydziale pedagogiki, gdzie wykładowcami byli tak zasłużeni dla polskiej myśli pedagogicznej profesorowie, jak prof. Bogdan Nawroczyński, prof. Bogdan Suchodolski, prof. Stefan. Baley, prof. Maria Grzegorzewska.

Usatysfakcjonowana własnymi osiągnięciami Kazimiera nie szczędziła sił i jeszcze w lipcu 1944 roku prowadziła zajęcia z grupą chłopców na półkolonii letniej.

POWSTANIE WARSZAWSKIE

W lipcu, jak i wcześniej, trwały gorączkowe przygotowania do powstania. Na Żoliborzu, gdzie Kazimiera prowadziła zajęcia na półkolonii, powstanie rozpoczęło się 1 sierpnia już o 13:30. Każda z nauczycielek czuła się odpowiedzialna za powierzone jej opiece dzieci i chyłkiem, przez ogródki odprowadzała je do rodzinnych domów. W pierwszych tygodniach powstania Kazimiera Ludwiczak gromadziła okoliczne dzieci w piwnicy domu przy ulicy Towiańskiego i tam próbowała je uczyć, zająć czas rysowaniem, czytaniem, prostymi zabawami – tak starała się opanować strach dzieci i strach własny. Ale dzieci było coraz mniej. Ryzykowne było opuszczanie domów.

OBÓZ KONCENTRACYJNY W RAVENSBRÜCK

Po upadku powstania z tysiącami warszawiaków Kazimiera znalazła się w pruszkowskim obozie przejściowym. Stamtąd na początku października 1944 roku zamkniętymi wagonami towarowymi, wraz z innymi więźniarkami, została przewieziona na krótko do obozu w Neuengamme koło Hamburga, a potem do kobiecego obozu w Ravensbrück. Trafiła do bloku nr 27 jako więzień z numerem 76 501. W obozie przebywała do 20 kwietnia 1945 roku, do czasu jego pospiesznej ewakuacji i likwidacji.

W miesiąc po przybyciu do obozu Kazimiera, jako absolwentka Pedagogium, otrzymała tajną misję napisania skryptu z zakresu najlepiej opanowanego przedmiotu na użytek tajnego liceum pedagogicznego. Wybrała metodykę nauczania arytmetyki w klasach I-III. Przemyconymi przyborami, nocą, wykonywała swoje zadanie i oddawała opracowanie osobie, która się po nie zgłosiła.

Z kilkoma współwięźniarkami założyła zespół artystyczny „Karo – 27”, w którego programie znalazły się różne utwory poetycki, a także własne wiersze Kazimiery, parafrazy przedwojennych piosenek, przypomniane literackie teksty. W wielkiej konspiracji członkinie zespołu przedstawiały ten program więźniarkom w innych blokach.

W lutym 1945 roku zaczęły do obozu docierać wiadomości o zbliżającym się froncie. Niemcy pospiesznie i w chaosie ewakuowali obóz, wysyłając grupy więźniarek na zachód. Wiadomość o końcu wojny zastała Kazimierę w Hagenow (ok. 100 km od Lubeki), skąd została wkrótce przewieziona do obozu przesiedleńców w Wedel-Holstein koło Hamburga. Tam została współorganizatorką i nauczycielką Polskiej Szkoły Powszechnej.

W lutym 1946 roku nastąpiła zmiana miejsca pobytu i kolejno podejmowane obowiązki nauczycielki i wychowawczyni w Domu Dziecka Polskiego w Travemünde, potem w Müssem i Rohlstorf koło Bad Segeberg. Z ostatnią grupą dzieci, które przez Polski Czerwony Krzyż odnalazły rodziców lub krewnych, w sierpniu 1946 roku, po ponad 6 latach od opuszczenia rodzinnego domu, Kazimiera Ludwiczak wróciła do Rawicza.

POWRÓT DO KRAJU

Niemal natychmiast po powrocie do kraju rozpoczęła, 1 września 1946 roku, pracę zawodową w Liceum Pedagogicznym w Sulechowie jako wykładowca psychologii i pedagogiki. Jednocześnie kontynuowała studia wyższe na II roku filozofii, ze specjalnością psychologii, Uniwersytetu im. Adma Mickiewicza w Poznaniu (I rok zaliczyła na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim). Były to studia stacjonarne. Niełatwe było dla niej łączenie pracy zawodowej i dokształcania. Jak sama mówiła w jednym z wywiadów: „uczyłam się głównie w pociągach”.

Studia wyższe ukończyła i obroniła pracę magisterską, korzystając na ostatnim roku z płatnego rocznego urlopu, który udzielony został pod warunkiem objęcia kierownictwa wskazanej przez władze szkoły pedagogicznej.

PRACA ZAWODOWA, ŻYCIE I DZIAŁALNOŚĆ W PILE

Do Piły 30-letnia Kazimiera przyjechała 5 marca 1950 roku. Z polecenia Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego miała przejąć od władz miasta gmach byłego Królewskiego Seminarium Nauczycielskiego (przy ówczesnej ulicy Osóbki-Morawskiego; dzisiejsza Szkoła Podstawowa nr 7 przy Alei Wojska Polskiego) i tam zorganizować i uruchomić Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli wraz z internatem. Krótko po przybyciu do Piły otrzymała od władz miasta mieszkanie przy ul. Mieszka I. Zamieszkała tam z rodzicami, siostrami, szwagrem i siostrzenicą.

Wiosenne i letnie miesiące 1950 roku to ogromny wysiłek organizacyjny, odgruzowywanie budynku i otoczenia szkoły, praca fizyczna przy remoncie, kompletowanie kadry nauczycielskiej, przygotowywanie naboru i egzaminów wstępnych dla pierwszych kandydatek. W sierpniu uruchomiono internat dla 100 uczennic i pokoje mieszkalne dla dyrektorki i dwóch nauczycielek. Z dniem 1 września 1950 roku Liceum rozpoczęło działalność pod dyrekcją mgr Kazimiery Ludwiczak. Kiedy przez następne 2 lata doprowadziła do w miarę przyzwoitego wyglądu i wyposażenia liceum i internatu, w lipcu 1952 roku obiekt przejęło wojsko.

Wówczas ponownie podejmuje trud organizacji liceum, przedszkola ćwiczeń i internatu w pospiesznie remontowanym skrzydle gmachu hotelu robotniczego przy placu Staszica 7. Tam, z nadzieją na dłuższe funkcjonowanie, rozszerza bibliotekę szkolną, tworzy pracownie przedmiotowe, urządza przedszkole ćwiczeń, doposaża internat. I znowu, po 2 latach, cały obiekt zostaje przejęty – tym razem przez ówczesną Milicję Obywatelską (obecnie mieści się w nim Szkoła Policji). Wtedy wraz z pracownikami liceum przenosi placówkę do „niczyjego” wówczas, ale dobrze utrzymanego gmachu byłej NSDAP przy ówczesnej ul. Stalina (dzisiejszy gmach Starostwa Powiatowego przy Alei Niepodległości).

W tych kilku przeprowadzkach i pracach organizacyjnych pomaga oddelegowana grupa żołnierzy Ludowego Wojska Polskiego nadzorowana przez 31-letniego wówczas kapitana Mikołaja Drozdowicza, który w 1953 roku zostaje jej mężem. Młodzi małżonkowie zamieszkali w mieszkaniu Kazimiery. Tam wychowywali swoje dzieci – syna Jana i córkę Alinę. Tam też Państwo Drozdowiczowie mieszkali do końca swego życia.

Przez kolejne lata (1955 – 1962) kierowała Liceum Ogólnokształcącym dla Dorosłych Ministerstwa Obrony Narodowej w Pile, mieszczącym się w budynku Szkoły Podstawowej nr 7. Pasjonowała ją jednak praca z młodzieżą przygotowującą się do zawodu nauczycielskiego, dlatego od roku szkolnego 1960/61 powróciła do pierwszej organizowanej przez siebie placówki, która w zmienionej formie była 5-letnim Liceum Pedagogicznym dla Wychowawczyń Przedszkoli. Do roku szkolnego 1966/67 prowadziła wykłady i zajęcia z pedagogiki, psychologii, metodyki. Organizowała i koordynowała praktyki pedagogiczne tzw. terenowe i w przedszkolu ćwiczeń. Była opiekunką samorządu szkolnego. Pracowała też w Licem Pedagogicznym w Trzciance od 1954 r.

Zawsze pasjonowała się muzyką, grała na fortepianie, skrzypcach, akordeonie, organach. Aby umiejętnie rozbudzić zainteresowania muzyczne przyszłych nauczycielek, w latach 1961 – 1964 uczyła się w Studiu Nauczycielskim w Poznaniu na kierunku, śpiew z muzyką. Zdobytą tam wiedzę doskonale wykorzystała w zajęciach z metodyki nauczania muzycznego oraz prowadząc zespół muzyczno--wokalno-taneczny. Nawiązało także współpracę z Filharmonią Poznańską i Poznańskim Towarzystwem Muzycznym, czego efektem były cykliczne imprezy muzyczne „Artos” – koncerty i spotkania z artystami muzykami, w których uczestniczyło grono pedagogiczne i uczennice liceum.

PRACA DYDAKTYCZNA W POZNANIU

Kolejnym etapem pracy pedagogicznej Kazimiery Drozdowicz było prowadzenie w latach 1967 - 1970 wykładów i zajęć z metodyki w Studium Nauczycielskim w Poznaniu, przekształconym później w Wyższe Studium Nauczycielskie. W tym okresie opracowała i opublikowała wiele materiałów szkoleniowo - dydaktycznych dla potrzeb Studium.

W roku szkolnym 1970/1971 pracowała jako psycholog w Poradni Wychowawczo- Zawodowej w Pile, prowadziła też zajęcia w pilskim Studium Policealnym dla Instruktorów Higieny. Następnie podjęła pracę jako starszy wykładowca w Podyplomowym Studium Pedagogicznym Akademii Rolniczej w Poznaniu i z tego stanowiska w 1976 roku przeszła na emeryturę.

DALSZA, AKTYWNA DZIAŁALNOŚĆ EDUKACYJNA I SPOŁECZNA

Czasu emerytalnego nie traktowała jako bezczynności – taka postawa był kompletnie obca Jej twórczej i energicznej naturze oraz potrzebie kontaktu i służenia ludziom swoją wiedzą i doświadczeniem. W Wojewódzkim Ośrodku Metodycznym w Pile (późniejszy Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli) do 1993 roku prowadziła wykłady programowe na różnych formach doskonalenia nauczycieli. Przyjmowała propozycje wykładów (czasowych) w Zespole Szkół Ekonomicznych w Pile, w Studium Pedagogicznym Akademii Rolniczej we Wrocławiu.

Dyrektorzy i personel pedagogiczny pilskich placówek oświatowych to w dużej mierze uczniowie Kazimiery Drozdowicz, znający i ceniący Jej wiedzę, erudycję i umiejętność skupienia uwagi słuchaczy, zabiegający o Jej udział w szkoleniowych radach pedagogicznych, w pedagogizacji grup rodziców. Prelekcje Kazimiery Drozdowicz cieszą się niezwykłym uznaniem i wysoką frekwencją. Ona sama nigdy nie odmawia. Wspieranie innych zawsze uważała za swoją powinność, którą realizowała z żarliwą pasją.

Kazimiera Drozdowicz jest autorką artykułów wspomnieniowych, które ukazywały się w prasie lokalnej, oraz w monografii poświęconej profesor Marii Grzegorzewskiej – wybitnej specjalistce z zakres pedagogiki specjalnej (a jednocześnie swojej mentorce z okresu studiów na Tajnym Uniwersytecie Warszawskim). W 1992 roku wydała opracowanie pt. „Ojczyzną był język i mowa. Wspomnienia nauczyli tajnej oświaty z lat okupacji 1939 – 1945”. Opracowanie to przekazała do zbiorów Biblioteki Narodowej, oraz licznych bibliotek pedagogicznych i publicznych w kraju.

O nauczycielach tajnego nauczania nie tylko pisała, ale także od 1981 roku prowadziła Klub Byłych Nauczycieli Tajnego Nauczania z terenu województwa pilskiego – organizowała spotkania, odwiedziny w okresie świątecznym z przygotowanymi paczkami, książkami; zabiegała o pomoc materialną. Klub działał w ramach Związku Nauczycielstwa Polskiego, do którego należała od 1947 roku.

Kiedy dowiedziała się, że w 1973 roku w Fryburgu (Badenia - Witenbergia) powstało Maximilian Kolbe Werke – stowarzyszenie niemieckie na rzecz pomocy byłym więźniom obozów koncentracyjnych, natychmiast nawiązała kontakt. Jako emisariuszka i wolontariuszka stowarzyszenia odnajdywała byłych więźniów i przekazywała im pomoc w różnej postaci: finansowej, materialnej, zdrowotnej (pomoc tę finansowało stowarzyszenie MKW).

Gdy z początkiem 1990 roku, na bazie i we współpracy z MKW, powstało Polskie Stowarzyszenie Pomocy dla Więźniów Obozów Koncentracyjnych im. M. Kolbe, wówcza bardzo aktywnie włączyła się w jego organizację i działalność na region wielkopolski, pełniąc funkcję męża zaufania z ramienia stowarzyszenia.

Razem z mężem Mikołajem pracowała również społecznie w Kole Rodzin Wojskowych i w Związku Inwalidów Wojennych. Od 7 lutego 1996 roku należała do Towarzystwa Miłośników Miasta Piły.

Razem z mężem Mikołajem pracowała również społecznie w Kole Rodzin Wojskowych i w Związku Inwalidów Wojennych. Od 7 lutego 1996 roku należała do Towarzystwa Miłośników Miasta Piły.

Mogłoby się wydawać, że przy tak rozlicznych działaniach i zajęciach nie miała czasu na życie osobiste i rodzinne. Było wręcz odwrotnie – wszelkie życiowe i zawodowe wybory podejmowała z myślą o rodzinie i najbliższych. Stworzyła dom pełen ciepła, troski, wzajemnego szacunku i miłości.

Tak też wychowała swoje dzieci: córkę Alinę, psycholog pracującą w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Pile oraz syna Jana, organmistrza, absolwenta Wydziału Prawa UAM i Akademii Muzycznej w Poznaniu (Jan Drozdowicz zajmuje się budową i renowacją organów w Polsce i za granicą).

Jej mąż – Mikołaj Drozdowicz (urodzony w 1924 roku) był uczestnikiem II wojny światowej, absolwentem Wojskowej Akademii Technicznej, pułkownikiem Wojsk Lotniczych. Zmarł w 1987 roku.

Kazimiera Drozdowicz, z domu Ludwiczak, zmarła 12 marca 2015 roku, w wieku 95 lat. Pochowana obok męża na cmentarzu komunalnym w Pile (kwatera 8/B-1-12). Po niezwykle pracowitym życiu odeszła na „wieczną przerwę”, pozostając w pamięci swoich uczniów, wychowanków i tych, którzy mieli szczęście spotkać się z Nią na wielu płaszczyznach jej działalności.

Za swoją wieloletnią pracę zawodową i społeczną została odznaczona i wyróżniona:

Dnia 3 marca 2000 roku została wpisana do Księgi Pamiątkowej Miasta Piły w uznaniu zasług dla pilskiej oświaty, osiągnięć pedagogicznych oraz działalności w Towarzystwie Miłośników Miasta Piły.

Bibliografia

Źródła:
Archiwum Aliny Drozdowicz Archiwum Państwowe w Pile, zespoły : 55/184/0 Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli w Pile, w tym : IV Zjazd Absolwentek Liceum Pedagogicznego dla Wychowawczyń Przedszkoli w Pile, 1999 r./ oprac. Anna Dąbek, Wanda Kicman; 55/187/0 Szkoła Ogólnokształcąca dla Wojskowych Nr 128 w Pile,1956-1962
Archiwum Towarzystwa Miłośników Miasta Piły
"...Ojczyzną był język i mowa : wspomnienia nauczycieli tajnej oświaty z lat okupacji 1939-1945 / oprac. Kazimiera Drozdowicz. - Piła : Wojewódzki Ośrodek Metodyczny, 1992. - 71 s. ; 20 cm.- Noty biogr. s.61-70. Postanowienie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 9 stycznia 1997 r. o nadaniu orderów//Monitor Polski.-1997, nr 19,poz.189 15 września 1999. Z Kazimierą Drozdowicz rozmawiają Maria Bochan, Tadeusz Jarzębowicz i Ewa Jasnosz w obecności Grzegorza Ćwikły i Andrzeja Milczyńskiego//www.tmmp.pila.pl/ /sp_drozdowicz.html

Opracowania:
Kazimiera Drozdowicz/oprac. TMMP.- (Pilanin XX wieku)//Tygodnik Nowy.- 2000, nr 47 dod. Panorama Powiatu Pilskiego, s. 10.: fot. ; Mój wrzesień 1939/Kazimiera Drozdowicz// Ziemia Nadnotecka, 1975, nr 9, s.4-5; Byłam numerem 76 501/Kazimiera Drozdowicz.// Tamże, 1975, nr 10, s. 4-5; Order dla nauczycielki nauczycieli/Tadeusz Wyrwa-Krzyżański//Gazeta Niecodzienna.- 1997, nr 25, s.3.

Opracowała Wanda Kicman, styczeń 2017

Zawartość tej strony wymaga nowszej wersji programu Adobe Flash Player.

Pobierz odtwarzacz Adobe Flash

15 września 1999. Z Kazimierą Drozdowicz rozmawiają Maria Bochan, Tadeusz Jarzębowicz i Ewa Jasnosz w obecności Grzegorza Ćwikły
i Andrzeja Milczyńskiego.